Świąteczna rozmowa z Paulą 0
Świąteczna rozmowa z Paulą

Pozdrawiam Was świątecznie z klimatycznej, górskiej chatki gdzie grzeję się przy kominku, popijając grzane wino, wypatruję z rodziną pierwszej gwiazdki. Czy jestem szczęśliwa — bardzo! Wczoraj ubraliśmy choinkę, ciocia właśnie skończyła robić kluski z makiem a ja z siostrą, szwagrem i dziećmi wróciliśmy ze stoku. Moja siostrzenica od rana jest wpatrzona w zegarek, odliczając czas do otwarcia prezentów i wcale się jej nie dziwię!
A jak święta spędza Paulina Radziszewska — nauczycielka jogi i medytacji, która sprawiła, że zakochałam się w yin jodze? Jeśli jesteście ciekawi, to zapraszam do rozmowy:

Grudzień to magiczny miesiąc – w domu zaczyna pachnieć mandarynkami, wyciągamy zakurzone kartony ze świątecznymi ozdobami i śpiewamy „Last Christmas”. Opowiedz, proszę, jak celebrujesz ten czas?

Przede wszystkim staram się nie wywierać na sobie ani na moich bliskich żadnej presji związanej z tym okresem – często przez media i społeczeństwo nazywanym najwspanialszym czasem w roku. Wiem, że dla wielu wcale nie jest to najbardziej magiczny czas – wręcz przeciwnie. Jest to okres, który może sprawić, że wielu z nas czuje się samotnie, czy być może przypomina nam o tych, których między nami nie ma.

Między innymi dlatego od kilku lat staram się też spędzić ten miesiąc trochę wolniej i jeśli mam na to przestrzeń – robiąc coś dla innych. Taki mój „pay it forward” kalendarz adwentowy. Czasem jest to wolontariat w kuchni dla bezdomnych, czasem oddanie rzeczy do fundacji charytatywnych, czasem zwyczajne opłacenie komuś kawy czy kanapki w kawiarni. Miłe słowo, uśmiech czy zostawienie drobnych przy parkomacie. Małe codzienne „acts of kindness” ;) Sama nie obchodzę świąt, ale szanuję je jako czas na to, aby zwolnić i zwyczajnie pobyć.

Na co dzień mieszkasz w Szkocji z mężem i zwierzakami. Wybieracie się na święta do Polski?

W tym roku na święta zostajemy w Edynburgu. Nie mamy mocno szalonych planów oprócz wybrania się w góry na długi i – miejmy nadzieję śnieżny – spacer. Chcemy też urządzić kameralne spotkanie ze znajomymi na jakieś pyszne jedzonko przy choince i grach planszowych. Bez spiny i szaleństw, stawiamy na to, by po prostu spędzić wspólnie trochę czasu i napić się razem grzanego winka.

Boże Narodzenie w Szkocji nazywane jest świętem Yule – jakie zwyczaje świąteczne mają Szkoci?

Yule to tutaj trochę zapomniana już „tradycja” – mówi się o niej bardziej w kontekście zimowej równonocy, którą obchodzimy 21 grudnia i zaczynamy powoli ponownie witać trochę więcej światła. To takie 12 dni trwające do Nowego Roku – symbolizujące wejście w nowe. Szkoci bardzo lubią Nowy Rok, tak zwany Hogmanay. Najbardziej celebrowane tradycje w Nowy Rok to First footing, czyli odwiedzenie znajomych i przekroczenie progu ich domu jako pierwsi (oczywiście z małym prezentem) – oznacza to też tradycyjne przywitanie małą whiskey i tym, że w danym roku zawsze będziemy w tym domu mile widziani. Druga to wspólne odśpiewanie Auld Lang Syne — tak jak u nas wychodzimy o 24 na fajerwerki — Szkoci wychodzą na ulicę, formują koło i krzyżując ręce, trzymając dłonie sąsiada, odśpiewują słowa popularnej szkockiej pieśni ludowej, „Auld Lang Syne” — mówi ona o tym, że czas, który upłynął, i przyjaźnie, z którymi się pożegnaliśmy, nigdy nie pójdą w zapomnienie. To jedna z moich ulubionych celebracji, atmosfera jest niesamowita!

W dzieciństwie święta spędzałam u dziadków. Kiedy przychodził czas na prezenty, zamykano mnie z rodzeństwem i kuzynostwem w łazience, mówiąc, że Gwiazdor jest wstydliwy i nie lubi, kiedy dzieci na niego patrzą. W tym czasie dorośli domownicy przenosili prezenty pod choinkę. Jaki sposób opatentowała Twoja rodzina?

Z tego, co pamiętam, kazano stać nam przy oknie i wypatrywać pierwszej gwiazdki w pokoju obok przy zgaszonym świetle, by lepiej widzieć to, co za oknem. W tym czasie ktoś sprytnie podrzucał „towar” pod choinkę, a Mikołaj, no cóż, zawsze się spieszył, bo miał dużo roboty w Wigilię, więc nigdy nie udało się go „złapać” (śmiech).

Cały rok czekam na kluski z makiem, ciekawa jestem, jaki jest Twój ulubiony świąteczny smak?

Uwielbiam rybę po grecku! Wiem, że nie na każdym stole wigilijnym się pojawia. To mój zdecydowany numer jeden i kandydat na dokładkę, ale nie ukrywam, że największym świątecznym przysmakiem jest zawsze zawijany makowiec mojej mamy, no i marcepanowe kulki ze świątecznych marketów. Dajcie mi makowiec z marcepanem, a zjem cały!

Gdybyś miała zrobić prezentownik, to jakie produkty byś poleciła?

Zamiast produktów poleciłabym doświadczenia. Kupon na zajęcia jogi, koncert, wystawę, kolację. Wspólne wyjście na kawę, obiad albo wino.

Świąteczny czas bywa intensywny i dla niektórych trudny – kłótnie przy rodzinnym stole i bieganina podczas przygotowań. Jako nauczycielka jogi, podzielisz się jakąś radą, jak to przetrwać?

Przede wszystkim szanując swoje granice i nie naginając ich pod presją tego, by zadowolić innych. Uszanujmy to, że każdy z nas potrzebuje czasem swojej przestrzeni i to jest OK.

Dziękuję za te słowa — myślę, że przy wielu wigilijnych stołach się przydadzą. Już za chwilę usiądziemy razem i będziemy życzyć sobie zdrowych i spokojnych świąt, a Wam życzę prawdziwie lśniących i magicznych świąt — pełnych dobrej energii i wdzięczności a nowy rok niech będzie dobry!
Przygotowałam dla Was prezent świąteczny - do każdych zamówień od 24 do 26.12 dorzucam ręcznie robioną, księżycową świeczkę.

Spokojnych,
Agnieszka 

 

Zdjęcia: Kamila Piech

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl